Mineło jakieś 5 minut,a my staliśmy w samym środku ogrodu przytuleni do siebie.**!!BUUUUUM!!** Coś upadło,odruchowo odepchnełam Lysandra.To Kastiel rozbił jedną z donic.Ile on tu był?! Co widział?! S:Kastiel..ehh..bo widzisz.. Nie wiedziałam co powiedzieć,a z każdym moim słowem Kastiel wydawał się coraz lepiej bawić. K:Spokojnie,szamoczesz się gorzej niż moja babcia na promocji dorsza w lidlu :V Instynktownie spojrzałam na Lysandra,Kastiel musiał o wszystkim wiedzieć. S:Wyjątkowo bez polotu,nawet jak na ciebie :V K:Oooo ktoś tu pokazuje pazurki L:Przepraszam,chyba zrozumiesz.To mój przyjaciel musiałem mu powiedzieć,tak jak Ty Alexemu K:Tak,wyjątkowo nudna informacja(Szturchając Lysandra)Serio?Taka Decha XDD? Odszedł radośnie podgwizdujac. S:JA CI DAM DECHE! L:Uspokój się,To Kastiel... S:A Kastiel to Kastiel wiem .-. ehhhh,wybacz mam pare spraw do załatwienia.Paaaa ♥ Wybiegłam zanim zdążył odpowiedzieć.Na dziedzińcu jedynie Violleta.(Spojrzałam na zegarek) Za 3 minuty lekcje!Szybko do szafki.Wbiegłam na korytarz.Szybko!Szybko!.Jest szafka...jeszcze tylko kod 1611 (Wole być ubezpieczona od Amber) Książka od historii,zeszyt,wypracowanie.Już chciałam zamknąć szafke,ale w oczy żuciła mi się róża z doczepioną karteczką.Troche zmieszna przeczytałam karteczkę: ♥♥♥♥♥♥♥♥♥Hej,piękna przemyślałaś wszystko?Chciałem życzyć ci przyjemnego dnia <33 :* A ten dzień może stać się jeszcze lepszy,spotkajmy się,po lekcjach na dziedzińcu.Dake.♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Dake?!Co on sobie myśli,kiedy podłożył tę kartke i jakim cudem dostał się do mojej szafki?!O nie,wystarczy tego.Powiem wszystko Lysandrowi,wyjaśnie sprawe ze zdjęciem i jakoś to będzie.Schowałam róże do torby. Po skończonych lekcjach zmierzałam w kierunku dziedzińca.Wygarne wszystko Deakowi i skończe z tym raz na zawsze.Wyszłam a zobaczyłam....Deka i Lysandra..ostro kłócących się.Sekundy dzieliły od bójki.Podbiegłam do nich. S:Co tu się dzieje?! L:Przysięgam,że chciałem tylko pogadać,ale z taką osobą sie nie da!.Powiedział że przyszedł po SWOJĄ DZIEWCZYNE.Rozumiesz?! Lysander,cały czerwony.aż kipiał od złości. L:Ostani raz powtarzam żebyś z tąd poszedł! Na dziedzińcu pustki,wszyscy już poszli do domu. D:Okej,już sobie idę,ale może najpierw zostawie coś Su,wsunął mi do kieszeni złożoną karteczke. L:Ile razy mówiłem żebyś dał sobie spokój?!(Popchnął Deka) S:Lysander nie!Nie rób sobie problemów.(Złapałam go za ramie i odciągnełam od Deka) Ty nie jesteś taki. Z torby wysuneła mi się róża i upadła na ziemie,serce zaczeło mi szybciej bić. D:Oooo widzę,że dostałaś mój prezent L:Lysander zdenerwowany i zmieszany całą tą sytuacją złapał mnie za rękę i zaciągnął za sobą przed szkołe.
Advertisement